my second life :)

my second life :)

Books which make my day better, allow stop for a moment and reflect on life...

Motywacyjny COME BACK na Booklikes :)

Dziś, po ponad dwóch latach zalogowałam się TUTAJ. Po to aby zmotywować się bardziej do czytania...bo wieczorem to przyłożę głowę do poduszki i zasypiam od razu. Od dwóch lat mam znacznie więcej obowiązków więc czytanie książek to nie jest już (jak wskazuje nazwa mojego bloga) MY SECOND LIFE i stąd brak czasu.

 

Dzisiejsze logowanie i dodanie dwóch, nazwijmy to odziedziczonych, książek do TERAZ CZYTAM niech będą DOBRYM MOTYWATOREM do lepszej statystyki w PRZECZYTANE :)

 
książka, o której myślę pod prysznicem

czytam, czytam 'Bielszy odcień śmierci'. akcja rozkręca się a tu już prawie 1:00 w nocy. czas na prysznic i spać...zaraz, zaraz...jakie spać ? ja muszę dowiedzieć się co wydarzy się dalej ?

 

ta książka i TO co może wydarzyć się dalej, tak mi się udzieliły, że zupełnie zapomniałam po co znalazłam się pod prysznicem. więc zamiast wykonywać wiadome czynności, rozmyślałam co też takiego zadzieje się na kolejnych stronach książki ? co z koniem, co ze śledztwem, co z psychiatrykiem ?

 

nagła aktywizacja po nocy jest dla mnie jak najbardziej budująca, tym bardziej, że ostatnio zasypiam nad książką, stosik TO-READ czeka, niewykorzystane bony EMPIK czekają, nic tylko CZYTAĆ, CZYTAĆ...najlepiej pod prysznicem :)

 

 

 

no jak długoooo można czytać jedną książkę ?!

do napisania tego tekstu skłoniło mnie moje dłuuuuugie czytanie jednej książki.

 

a czytaaaałam ' sklepik z marzeniami' stephena kinga. i nie chodzi o to, że książka jest nudna, książka jest dynamiczna w akcji...gorzej z moją dynamicznością jeśli chodzi o czaaas jej czytania ( = 6 miesięcy !!!)

 

to pierwszy (i mam nadzieję ostatni) taki przypadek w moim książkowym 'my second life'.

 

dodam, że książka przejechała ze mną kilka tysięcy kilometrów, wożona tu i tam, pełna nadziei, że w końcu ujrzy moje oczy wpatrzone tylko w nią :p

 

 

 

no i w końcu ujrzała, dwa dni temu.

książka skończona i kropka!

'buszujący w zbożu'...zamiast magnesu :)

jedni przywożą z wakacji magnesy, a ja postanowiłam przywozić wydania obcojęzyczne - 'buszującego w zbożu' j. d. salingera - z krajów, które odwiedziłam.

 

z racji tego, że zdążyłam już wcześniej odwiedzić parę ciekawych miejsc, zanim narodził się ten pomysł, to w chwili obecnej na mojej półce znajdują się wersje: czeska (na zdjęciu poniżej) i włoska.

 

pod choinkę zamierzam nadrobić zaległości i dokupić: amerykańską, angielską, niemiecką, francuską, hiszpańską, kanadyjską, słowacką, austriacką. 

 

oczywiście, nie mogę zapomnieć o wersji polskiej, którą mam i po przeczytaniu której, książka ta stała się moją ulubioną!  

 

 

Image
image